KKisiel KKisiel
465
BLOG

Państwo kompetencyjne - czyli konstruktywna krytyka demokracji

KKisiel KKisiel Polityka Obserwuj notkę 15

Idee państwa o ustroju alternatywnym dla demokracji nie zostały jeszcze należycie rozwinięte przez politologów i ekonomów. Niemal pewnym powodem jest to, że na uczelniach nie ma na to zapotrzebowania, chyba, że chodzi o kolejny pochwalny pean na cześć demokracji i bura dla krajów, które tego ustroju przyjąć nie chcą.

Cz. 1

Krytyka demokracji i ekonomii redystrybucyjnej

Tymczasem wydarzenia w Grecji to ewidentny przykład bankructwa demokracji jako idei politycznej. Na ulicach ludzie protestują i dopuszczają się aktów przemocy przeciwko własnemu państwu i politykom, których w demokratycznych procesach sami przecież wybrali.

Ponieważ z logiki wynika, że w państwie z choć szczątkowym kapitalizmem ludzie posiadają zróżnicowane przychody. To z kolei implikuje, że zawsze jest więcej biednych niż bogatych (choćby biedni mieli tysiące dóbr). Inna logiczna alternatywa to równość dystrybucji przychodów (dóbr), co w zasadzie jest ostatecznym celem komunizmu, urawniłowka totalna.

Z kolei demokracja to rządy większości. Łącząc zatem demokrację i minimalny kapitalizm, wychodzi na to, że rządzić powinni biedniejsi.  Jest to też powód, dlaczego w demokracji rządzą obywatelami partie obiecujące redystrybucję dochodów i płynące z prądem oczekiwań opinii publicznych, nawet mimo oczywistych szkód, jakie spełnienie tych żądań może przynieść.

Tutaj dochodzi socjologia. Człowiek szybko przyzwyczaja się do podwyższonego standardu życia, ale z trudem znosi (nagłe) jego pogorszenie. Toteż w miarę trwania redystrybucji państwo opiekuńcze uzależnia swoich beneficjentów, a partie demokratyczne w obawie przed gniewem ludu (czyt. utratą władzy) boją się cofnąć rozmaite zdobycze socjalne. W tym momencie wszystko zależy od tego, czy ekonomia danego państwa wytrzymała redystrybucyjne eksperymenty. Niemiecka na ten przykład - radzi sobie przyzwoicie, w ciągu 2-3 lat jest szansa na całkowite zlikwidowanie deficytu budżetowego. Tylko, że w Niemczech powstał dzięki odpowiedniemu ustrojowi ekonomicznemu i pracowitości odpowiedni kapitał, dzięki czemu osiągnięty został kompromis pomiędzy ekonomiczną efektywnością a instrumentami socjalnymi. Grecja z kolei takiego kapitału nie stwozyła i nie ma (na 95 dóbr Grecja importuje 100, podczas gdy Niemcy produkują 100, a konsumują 95). Zatem w krajach o słabej ekonomii i kanałach redystrybucyjnych o zbyt uciążliwej dla niej "przepustowości" kryzys państwa socjalnego jest nieunikniony, a uwzględniając fakt, że ludzie nie godzą się łatwo z pogorszeniem sytuacji socjalnej, nieuchronne wydają się rozmaite paroksyzmy.

Można się oczywiście spierać, czy w demokracji faktycznie rządzą biedni i czy bogate korporacje nie zabezpieczyły sobie w jakiś sposób swoich interesów.

Ekonomia światowa pędzi. W niej wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, terminy muszą być zgrane, ryzyko zminimalizowane, a rachunek strat i zysków gotowy w dziesięciu wariantach. Jest ona także coraz bardziej kompleksowa, przypomina skomplikowaną sieć połączeń, jak nigdy przedtem dużą rolę odgrywa polityka informacyjna, która stała się bardzo kosztowna. Z kolei rządy demokratyczne przykryły się masą przepisów, ustaw, praw i innych wytworów legislacyjnej biegunki, w dodatku wzięły na siebie ciężar odpowiedzialności za niemal wszystkie dziedziny naszego życia. Obciążyły się tym samym do tego stopnia, że stały się powolne w reakcji. Typowa droga nowej ustawy to 6 miesięcy i kilka (nieraz 4 nie licząc komisji parlamentarnych) instancji.

Trzeba to powiedzieć wprost: demokracje po prostu przestały nadążać za gospodarką. Za przepisy odpowiadają komisje parlamentarne, które z kolei zatrudniają do pisania przepisów ekspertów i prawników, którzy z kolei bardziej za bardzo dbają o kazuistykę i precyzyjność, niż o same zasady (wynika to też z samych założeń proponowanych przepisów). Nawet partie liberalne "wyglebują się" na rządzeniu państwem, gdyż idą tym samym wzorcem. W efekcie powstają przepisy, których przeciętny zjadacz chleba nie jest w stanie zrozumieć (albo nie mający na to czasu), a gdy wziąć pod uwagę makabryczną ich ilość, nikt, ale to dosłownie nikt nie jest w stanie przez to przejrzeć. Nawet posłowie często nie wiedzą, za czym głosują, kierując się albo dyscypliną partyjną, albo znajomością prerogatyw samej ustawy lub, w najlepszym wypadku, zaufaniem do kolegów z odpowiedniej komisji.

Dajmy na to dwa przykłady: około 10 tysięcy stron liczy w Niemczech zbiór przepisów o podatku dochodowym. Ok. 20 tys. stron liczą regulacje przemysłu samochodowego w Unii Europejskiej.

I tutaj jest wytworzyła się luka, którą wykorzystują korporacje. Ekspertyzy nie są przecież robione przez krasnoludków, tylko właśnie "ludzi z branży". W ten sposób można w jakichś sposób przeforsować swoje interesy, i co jest najgorsze, czasami je uratować (w pozytywnym lub negatywnym tego słowa znaczeniu). Lobbing niemieckich firm, które w późnych latach 90. przeznaczyły miliony na badania nad ekologicznymi (wtedy jeszcze: "samowystarczalnymi") źródłami zasilania, uznały, że te miliony na marne pójść nie mogą. Dowodem na specyficzną synergię między polityką a korporacjami jest fakt, że w tych drugich powstawały etaty dotyczące "polityki ekologicznej", na które załapało się wielu byłych zielonych aktywistów.

Ponadto na restrykcyjnej polityce fiskalnej najbardziej ucierpiały MŚP (małe średnie przedsiębiorstwa). Ponieważ w porównaniu do korporacji (tutaj: dużych firm) nie odnoszą one takiej korzyści z efektów skalarnych i nie mają odpowiednich przychodów na zapewnienie sobie dostatecznego dopasowania do państwowych regulacji, to one jako pierwsze znikają z rynków, a korporacjom znika potencjalna konkurencja, a tańsza siła robocza kierowana jest do trywialniejszych zawodów, chociaż i te coraz mocniej odczuwają państwowy nacisk. Chamstwem należy nazwać np. wymuszenie zrzeszania się w cech sprzątaczek i budowlańców wykończeniowych w Niemczech, co oczywiście kosztuje (ok. 40-50 euro).

I tak mamy obraz całości, który najtrafniej opisałby Bastiat: " Państwo jest fikcją, gdzie wszyscy próbują żyć na koszt innych".

***

Cz. 2

Konstruktywna krytyka - czyli co w zamian?

Ponieważ krytykom demokracji i państwa opiekuńczego zarzuca się, że w zamian krytyki nie mają nic do zaoferowania, zatem postaram się rozwinąć ideę państwa podobnego do minarchistycznego z uwzględnieniem idei ordoliberalnych, technokratycznych i fizjokratycznych, z zabezpieczeniem obywatelskiej kontroli.

Obecnie świat zmienia się na tyle szybko, że państwom potrzeba sprawnej i szerokiej władzy wykonawczej. Chodzi tu o sprawny mechanizm egzekwowania przepisów, które oczywiście powinny być napisanie niemal na nowo, z większym naciskiem na reguły i zasady, niż na kazuistykę. Kazuistycznymi przypadkami powinny zajmować się mniejsze regiony autonomiczne, tak, by z jednej strony dostosować prawo do potrzeb społeczności lokalnych, z drugiej strony wprowadzić ekonomiczno-socjalną konkurencję tychże regionów, co mogłoby pomóc ograniczyć zapędy do "zbytniej" kazuistyki.

Król wydaje się być gwarantem takiego ustroju, choć mógłby by to być także prezydent wybierany na dłuższy okres czasu (7 lub 10 lat).

Obok takiego króla (ew. prezydenta) stałoby ciało doradcze, składające się z 60 (nazwijmy to tak) senatorów. Senatorami mogliby być tylko profesorowie, przedsiębiorcy dużych firm, sportowcy z dużymi osiągnięciami oraz sędziowie z 30-letnim stażem. Każda osoba chcąca ubiegać się o tytuł senatora powinna przejść test z historii kraju, podstaw polityki, ekonomii oraz socjologii. Nominację potwierdza i przyjmuje król/prezydent. Nie ma partii politycznych, a zrzeszanie się w takową uznaje się za zdradę państwową. Z kolei głosujący muszą zdać test o mniejszym stopniu trudności z historii Polski i absolutnych podstaw ekonomii, oraz osiągnąć wiek 16 lat.

Tychże 60 senatorów sprawuje władzę komisaryczną nad poszczególnymi agencjami zlecającym zadania (normalnie dzisiaj przypisane ministeriom) prywatnym firmom. Każda agencja jest kierowana przez finansistów (menadżerów) i senatorów sprawujących kontrolę polityczną. Jasno powinno określić się kryterium efektywności.

Niemal wszystkie zadania państwa, poza wykształceniem korpusu wyższych oficerów wojskowych i sędziów, można zlecić prywatnym firmom, którym agencje przydzielają dany budżet.

Tak wyglądałoby to w praktyce:

Prywatna policja – o to zlecenie będą mogły ubiegać się firmy ochroniarskie na spółkę z detektywistycznymi. Na czas trwania umowy z państwową agencją dana firma może być uzbrojona, zarówno w przenośni (w uprawnienia), jak i dosłownie (broń zakupiona, bądź opłacona na zlecenie firmy). Co dwa lata odbywa się referendum, w którym obywatele określają, czy są zadowoleni z dotychczasowych zleceniobiorców. Król/prezydent może, w wypadku negatywnej odpowiedzi, uznać to za powód do wypowiedzenia umowy.

Prywatne wojsko– wyższy korpus oficerski, chociaż państwowy, będzie rekrutować się z absolwentów akademii wojskowych, a sama akademia państwowa (być może "królewska") powinna stawiać chętnym zarówno wysokie wymagania, jak i zapewniać wysokie wynagrodzenie. Ten korpus oficerski będzie z kolei zatrudniać prywatne pułki, które analogicznie do firm ochroniarskich/detektywistycznych na czas trwania umowy otrzymają broń. Przymus istnienia "państwowego" korpusu wyższych oficerów uzasadniam tym, że prywatnym pułkom nie należy przekazywać informacji poufnych i tajnych. Wywiad i kontrwywiad wojskowy pozostaje w gestii państwa.

Prywatne sądownictwo– każdy oskarżony i oskarżający wybiera sobie prawnika, który go reprezentuje. Strona, która przegra, pokrywa koszty zatrudnienia pomocy prawnej, w wypadku gorszej sytuacji materialnej część kosztów pokrywa państwo z podatków. Ewentualnie należałoby utworzyć państwowe korporacje adwokacie/prokuratorskie z dopuszczalnym interwałem pobieranych honorariów. Sędziowie i ich zastępcy są wybierani na poziomie lokalnym w wyborach powszechnych na okres jednego roku. Jakiekolwiek wykroczenie karne jest karane utratą urzędu przez sędziego, a na czas rozpatrzenia sprawy (podejrzenia) o czyn zabroniony obowiązki sędziego przejmuje zastępca (jednakże bez prawa elekcji w następnym wyborach). Same prawo powinno opierać się na procedurze: rozpoznanie domniemanej krzywdy, rozpatrzenia sporu i adekwatnego zadośćuczynienia. Mniej zamożnym obywatelom zapewnić solidne wsparcie prawne (równość wobec prawa).

Pomoc socjalna– ponieważ, jak pokazuje przypadek Niemiec, możliwe jest pewne wyważenie pomiędzy państwem opiekuńczym a efektywną gospodarką, można się umówić, że po pewnym czasie sprawnego funkcjonowania ekonomicznego część przychodów z podatków przeznaczyć na pomoc socjalną. Agencja socjalna powinna tworzyć łatwo podzielne fundusze, które następnie będzie przekazywać koncesjonowanym organizacjom pozarządowym na podstawie  ich dotychczasowej działalności. Rządowe fundusze będą w całości przeznaczane wyłącznie na 3 cele: a) pomoc materialną w postaci bonów na żywność i szkolnictwo dla dzieci, b) podstawową opiekę medyczną, c) mieszkalnictwo. Co roku organizacje obracające rządowymi funduszami, oraz ich działania będą poddawane weryfikacji (audytem na ich koszt). Być może brak demokracji rekompensować będą referenda, w których ich działalność będzie oceniana przez obywateli. Zaletą takiego rozwiązania jest to, że organizacje charytatywne są "bliżej" potrzebujących i lepiej znają ich potrzeby, przez lepiej radzą sobie z procedurami weryfikującymi, czy ktoś pomocy potrzebuje, czy nie. Państwo zachowuje prawo do "wymuszenia" zapewnienia utrzymania osobie potrzebującej pomocy, jednakże tylko po rozpatrzeniu INDYWIDUALNEJ skargi na nieotrzymanie takowej pomocy. W takim wypadku o tym, czy ktoś pomocy potrzebuje czy nie, decyduje sędzia po zasięgnięciu opinii od sąsiadów, tudzież w wypadku defektu fizycznego, biegłego lekarza.

Polityka sanitarna i ochrony środowiska– jakkolwiek pomijając to, że system prywatnej własności najlepiej zabezpiecza środowisko (nikt nie pozwoli sobie na zatruwanie własnej posesji), także tutaj agencja państwowa przekazywałaby środki prywatnym firmom, jak np. inspektoriat weterynaryjny, nadzór epidemiologiczny czy firmy budujące oczyszczalnie ścieków i sprawujące nadzór nad kanalizacją w poszczególnych miastach. Do tej agencji powinni zostać oddelegowani profesorowie i przedsiębiorcy zajmujący się daną profesją i weryfikować wykorzystanie środków przez prywatne firmy. Jak jednak napisano na początku, przede wszystkim należy umożliwić pozwy prywatne przeciwko trucicielom (tutaj dobre wydają się rozwiązania japońskie).

Transport i łączność– Koleje i linie lotnicze należące do państwa należy bezzwłocznie sprywatyzować, podobnie z autostradami i obwodnicami - te należy oddać w ręce prywatnych firm, zachowując jednakże możliwość całkowitej ingerencji państwa. Wprowadzić opłaty za wjazd do miasta, jak i do kraju (opłata tranzytowa). Resztę dróg w ramach postępu technologicznego obejmować systemem opłat za pomocą GPS-ów w samochodach, a potem ów system prywatyzować, ewentualnie zatrudnić menadżerów do efektywnego ekonomicznie zarządzania. Pozostawić państwową kontrolę nad łączami przesyłowymi. W miarę możliwości ekonomicznych państwa zapewnić ośrodkom miejskim bezpłatny bezprzewodowy Internet i we współpracy z firmami prywatnymi zakładać łącza światłowodowe.

Sport– poszczególnymi dziedzinami sportowymi zajmują się prywatne związki sportowe, mające własny budżet i prawo pobierania składek członkowskich. Państwo może wybitnym sportowcom zapewniać stypendia - o ich rozmiarze decyduje król wraz z mającym autorytet w dziedzinie sportu senatorem, a o sposobie ich dystrybucji menadżer przydzielony do agencji sportowej. W nadzwyczajnej sytuacji (niegospodarność, defraudacja, korupcja, kiepskie wyniki) państwo ma prawo do pełnej ingerencji w działalność związku i rozliczenia jego kierowników za dane wykroczenie. O tym, czy to nastąpiło, decyduje sąd. Państwo nie może opierać się naciskom ze strony międzynarodowych związków sportowych, jak MKOL, FIFA czy UEFA. O inwestycjach infrastrukturalnych, tak jak w wypadku transportu i łączności decyduje samorząd lokalny, po uzgodnieniu z agencją.

Sprawy kwestii sumienia (pot. obyczajowe) regulują referenda powszechne, zgłaszane przez inicjatywy obywatelskie (pod warunkiem zabrania min. 10-20 tys. podpisów), za których harmonogram odpowiedzialna jest agencja obywatelska. Przeprowadzeniem referendów zajmuje się aparat urzędniczy, wynik jest z kolei wiążący dla senatorów i ewentualnie prezydenta (król może nakazać ponowne rozporządzenie bądź nawet unieważnić referendum). Dana sprawa może być rozstrzygnięta ponownie po upływie dwóch lat i publikacji co najmniej dwóch różnych raportów o wszelkich możliwych konsekwencjach poprzedniej decyzji.

Szpitale i szkoły – sprywatyzowane, albo prowadzone i finansowane przez samorządy za pomocą podatków pobieranych na odpowiednim szczeblu lokalnym. Skończyć z urawniłowką w dziedzinie edukacji - weryfikacją przydatności wiedzy nabytej w danym ośrodku edukacyjnym będą egzaminy, tudzież system współpracy i promocji, albo inne regulacje w ośrodku edukacyjnym o szczebel wyższym i/lub osąd potencjalnego pracodawcy. Państwo powinno ewentualnie zapewniać finansowanie wyłącznie drogiego i długotrwałego leczenia (co w istocie byłoby kopią modelu singapurskiego).

Kościoły– Państwo nie powinno wspierać finansowo żadnych związków wyznaniowych, chyba, że chodzi o remont i utrzymanie zabytków. Kościoły mogą, jak każda inna organizacja, startować do przetargu na dystrybucję funduszy socjalnych, przy czym te fundusze nie mogą być przeznaczane na opłacanie niezsekularyzowanego personelu. Państwo powinno jednakże respektować tzw. "lajtkulturę" (kulturę wiodącą) danego państwa, co za tym idzie, dominujące normy społeczne i religię, jednocześnie zapewniając wolność wyznania ("nie jestem królem waszych sumień").

Widzimy, że taki system stara się znaleźć idealny punkt równowagi pomiędzy: szybkością i sprawnością państwa jako takiego poprzez silną władzę wykonawczą i kontrolną, obywatelskiej kontroli poprzez wybór autorytetów-senatorów, oraz kapitalistyczną efektywnością, gdyż państwowe agencje będą zajmować się jedynie wyborem prywatnych wykonawców danych zadań państwa. Ma także dużo cech technokracji, gdyż, zakładając zdrowy rozsądek króla/prezydenta będzie przydzielał odpowiednich senatorów (cieszących się w tym wypadku dużą wiedzą) do komisji odpowiadającymi ich kompetencjom, sam wybór senatorów jest zresztą elitarny, a agencje z kolei będą zatrudniać fachowców w danej dziedzinie. Z kolei zakaz zrzeszania się w partie polityczne gwarantuje apolityczność senatorów, głosujących zgodnie z własnym sumieniem i podpierających się zarówno autorytetem, jak i obywatelską legitymacją.

Jedynym poważnym mankamentem tego ustroju jest nieuwzględnienie problemu rent i emerytur. Możemy wybrać pomiędzy emeryturą państwową lub pozostawić to w gestii obywateli i wolnego rynku. Czas pokaże, czy państwowe systemy emerytalne są w stanie udźwignąć ciężar, które na siebie wzięły. Skromnym zdaniem autora, ich katastrofa jest bliska, biorąc pod uwagę zapaść demograficzną i wysokie strukturalne bezrobocie.

Kamil Kisiel

KKisiel
O mnie KKisiel

siedzącym na beczce prochu ładunkiem wybuchowym. wyrzutem sumienia skrzywionego świata. obrońcą patrymonium europejskiej cywilizacji. zagorzały przeciwnik Unii Europejskiej i zwolennik Europejskiego Obszaru Wolnego Rynku, który może funkcjonować bez jednego dodatkowego urzędu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka